- Wywiad
- 31.08.2021
Była członkini SF BCC, absolwentka SGH, ekspertka marketingu, która współpracowała z wieloma luksusowymi markami. Aktualnie działa w ramach swojej firmy INZPIREA i stworzyła kurs „Mindful Brand Management”. Zapraszamy do lektury wywiadu z Agnieszką Smektałą.
Czy mogłabyś podzielić się z nami dobrymi praktykami na budowanie marki osobistej już na studiach? Jak Ty zaczynałaś?
Z perspektywy czasu, myślę, że najwięcej na studiach dała mi praca w SF BCC, a później kontynuacja w AIP. To była kopalnia doświadczeń, budowanie relacji z niesamowitymi ludźmi, którym „chciało się chcieć”. Mieliśmy nieograniczonej możliwości, wolność kreacji, tworzenie projektów i budżetów szytych na miarę naszych pomysłów. Bycie częścią BCC otwierało wiele drzwi do współpracy z markami – potencjalnymi sponsorami. Było nam łatwiej zwrócić na siebie uwagę dużych graczy, BCC dawało nam wiarygodność. Członkowie BCC stanowili także ciekawą grupę dla wielu marek. Działał efekt aureoli – to zainteresowanie naturalnie emanowało także na członków SF BCC. Jedną z moich funkcji był fund raising. Udało mi się wspólnie z zespołem pozyskać wielu ciekawych sponsorów np. NBP czy Tag Heuer.
Jeśli chodzi o budowanie marki osobistej, dziś mamy możliwość dzielenia się swoją energią w social mediach, w podcaście, w ebooku. Za moich czasów w SF BCC takie media nie były dostępne. Markę osobistą budowałam nieświadomie, intuicyjnie w oparciu o relacje z ludźmi, w oparciu o sukces projektów, które realizowaliśmy. Mówi się, że ludzie zapomną, co mówiłeś, ale nie zapomną, jak się przy Tobie czuli. Uważam, że budowanie autentycznych relacji z innymi niesamowitymi kreatorami to jest filar, który buduje wartość naszej marki. Drugim takim filarem jest doświadczenie, które zdobywamy współpracując z innymi. Nasze osiągnięcia to marka sama w sobie. Po trzecie to mindset – otwartość na rozwój, świadomość wartości jakie się wyznaje i bycie w nich autentycznym. Dopiero na takim filarze możemy oprzeć narzędzia budowania marki np. tworzenie inspirujących treści na social media, zbieranie materiałów na publikację, ebook, podcast, tworzenie muzyki, sztuki itp. Ważne jest znalezienie środka wyrazu, ekspresji, który faktycznie jest z nami spójny. Daje nam radochę. Finalnie to narzędzie także jest ważnym elementem – abyśmy o sobie, o swojej marce jednak światu opowiedzieli. Choć pisanie wierszy do szuflady też mogłoby być swoistym manifestem własnej marki… 😊
Jak wyglądała Twoja droga od SFu do ekspertki marketingu. Skąd decyzja o tym, aby zajmować się luksusowymi markami?
Dostałam się na studia na SGH. Na auli spadochronowej na odbywały się targi organizacji studenckich. Zaczepił mnie Mariusz Turski i zaczął opowiadać o SF BCC. Postanowiłam dołączyć do organizacji. Od początku interesował mnie temat fundrisingu i współpracy z markami. Postrzegałam marki, jako fascynujące światy, do których zapraszani jesteśmy my – konsumenci, współpracownicy. Praca z markami sponsorskimi w SF BCC, dbałość o to, aby były zainteresowane współpracą z nami, aby były zadowolone, aby widziały w naszej współpracy wartość i wracały do nas, aby uczestniczyć w kolejnych projektach – to mnie kręciło. Decyzja o dobrach luksusowych zakiełkowała we mnie na 1 roku studiów, gdy dowiedziałam się o organizacji CEMS (cems.org – zarządzanie międzynarodowe, program wymiany studenckiej), którego partnerem było LVMH – Moët Hennessy Louis Vuitton (www.lvmh.com) największy na świecie koncern dóbr luksusowych. Kiedy dowiedziałam się, że takie marki jak LV, Dior, Fendi, Bvlgari, Hennessy znajdują się w jednej organizacji to rozpaliło moją wyobraźnię. Pomyślałam, że właśnie w takim świecie najbardziej chciałabym sprawdzić moje umiejętności zdobyte na uczelni. Na rozmowie kwalifikacyjnej rekruter w Londynie zapytał mnie, jakie kreatywne projekty do tej pory prowadziłam. Moja opowieść o Gali Młodych Liderów – od konceptu, przez pozyskanie sponsorów po realizacjię, zrobiła duże wrażenie i wiem, że była to jedna z ważnych cegiełek, które pozwoliły mi się dostać do pracy moich marzeń. A zaczęłam pracę dla koncernu właśnie w Londynie, później w czeskiej Pradze i Warszawie
Jak sądzisz jak i gdzie szukać pomysłu na siebie?
Najważniejsze to być otwartym tzn. mieć otwarte serce i głowę na poszukiwania i nie bać się podążać za intuicją, czasem pod prąd. Ważne jest zdobywać doświadczenie w dziedzinach, które nas magnetycznie przyciągają. W moim przypadku to były start upy, kreatywność, przedsiębiorczość, marketing emocji, dobra luksusowe, a z czasem także szeroko pojęty well-being.
Ważne jest także dbać o dobrą kondycję psychiczną i fizyczną. Bo kiedy jesteśmy przemęczeni, dużo ciężej o pozytywne nastawienie i świeże pomysły. Dlatego ważne jest dbanie o balans. Jeśli od dłuższego czasu czujemy się przemęczeni, zestresowani, to przed zadaniem sobie ważnych pytań dotyczących naszego rozwoju, warto spróbować się wyluzować np. potańczyć do ulubionej piosenki, pójść na spacer, porozmawiać z przyjaciółmi, pójść na masaż. Dla mnie przełomowe było proste ćwiczenie. Usiądź w spokojnym miejscu, weź kartkę i wymieć momenty kiedy jesteś szczęśliwy. Co daje spontaniczny uśmiech na Twojej twarzy? Co lubiłeś robić jako dziecko? Wypisuj jak najwięcej się da. A potem sprawdź, ile z tych spisanych na kartce momentów masz obecnie w życiu – w szkole , w pracy. Jeśli dużo – gratuluję, jeśli mało -to znak ostrzegawczy, że trzeba cos zmienić. Nasza radość to paliwo rakietowe dla naszych marzeń i dla naszego rozwoju.
Ja sama od kilku lat eksperymentuję z wprowadzaniem w życie koncepcji „slow life – slow business”. Swoje odkrycia opisałam w książce, którą wydałam samodzielnie dzięki crowdfundingowi. Nosi tytuł „Kosmiczna Księga Duszy”. Wiele dobrego do mojego życia zawodowego wniosła praktyka medytacji. Jestem osobą bardzo dynamiczną. Długie siedzenie w kwiecie lotosu nie byłoby dla mnie. Z namiętnością uprawiam „mindfulness microdosing”. Chwytam cenne chwile doładowania w ciągu dnia – np. patrzę w chmury, przytulam się do partnera, podziwiam dym znad kadzidła, delektuje się zapachem kawy przed wypiciem. Te mikro momenty ładują mnie na cały dzień, co przekłada się na zadowolenie i efektywność w pracy.
To chyba dobry moment, aby wspomnieć o stworzonym przez Ciebie seansie „Mindful Brand Management. Jaką wartość niesie seans i kto powinien wziąć w nim udział?
Biznes to wkręcająca gra. Łatwo zapędzić się jak chomik w kołowrotku. Wiem to z autopsji. Bycie mindful w biznesie to dla mnie między innymi umiejętne dobieranie tempa. Jeśli uprawiamy maraton i sprint jednocześnie, wypalenie gwarantowane, a wtedy brak i zadowolenia i wyników. Seans „Mindful Brand Management” to przestrzeń twórczego anty-pędu. To Twój osobisty inkubator pomysłów na rozwój siebie i marki.
Seans jest dla osób, które chcą skrystalizować pomysły na rozwój nowej marki lub chcą wprowadzić zmiany w działającej marce. Seans jest także dla tych, którzy czują, że czas zerwać z zawodową rutyną i poszukują nowych pomysłów na swój rozwój zawodowy. Z uwagi na moją ścieżkę rozwoju, seans także szczególnie przypadnie do gustu tym, którzy interesują się samorozwojem i którzy chcą inspirować się filozofią marek luksusowych w biznesie.
Udział w seansie pomoże Ci odkryć wewnętrznego jednorożca w biznesie (śmiech). Pomoże zerwać z zawodową rutyną, przywraca radość z pracy, a przede wszystkim pomaga wygenerować unikalne pomysły na działanie w biznesie i budowanie unikalnej marki, w zgodzie z sobą. Nie ważne, czy znasz się na marketingu, czy dopiero startujesz w świecie biznesu – „Mindful Brand Management” posługuje się językiem intuicyjnym. Budując scenariusz kursu, czerpałam z moich doświadczeń pracy dla marek luksusowych i lifestylowych. Czerpałam także z mojej prywatnej ścieżki wewnętrznej przemiany. Patrzę na świat holistycznie. Ważnym elementem kursu jest medytacja – która pomaga wznieść się w wysoki stan ducha przed odpowiedzią na kluczowe pytania biznesowe.
Czym jest ten wewnętrzny jednorożec, o którym mówisz?
Wewnętrzny jednorożec to magia, która drzemie w każdym z nas i którą możemy wykorzystać w życiu zawodowym. Jednorożec ma nieskończony potencjał i lubi tworzyć z serca. Napędzają go marzenia. Kiedy nasz wewnętrzny jednorożec się roztańczy, może nam przynieść wiele zysków: zarówno materialnych jak i emocjonalnych. Z kolei w branży finansowej mówi się o jednorożcach czyli o start upach, które w szybkim czasie osiągają dużą wartość. Dla mnie nasz unikalny talent, ekspresja, autentyzm i biznes łączą się w spójną całość.
Głównym elementem jest tutaj docenienie siebie, swojego unikalnego wkładu w otaczający nas świat. Ważne jest także poczucie, że nasz głos jest ważny i pozwolenie sobie na ekspresję tego, co nam w duszy gra. Zachęcam, aby spojrzeć na własny talent niczym na dobro luksusowe. Nasze talenty wymagają pięknej oprawy. Marka jest dla mnie właśnie taką oprawą. Szlifujemy wewnętrzny diament, a potem lśnijmy – prywatnie, artystycznie, czy zawodowo. Każdy z nas może stworzyć markę. Nie zawsze od początku musi ona być nastawiona na cel komercyjny. Można stworzyć markę osobistą, dzieląc się swoją pasją np. poprzez podcast czy ebook. Marka może stać się źródłem zysków emocjonalnych i materialnych. Warto o nią zadbać.
Czy zdradzisz nam, dlaczego wybrałaś formę seansu, a nie np. kursu online? To ciekawe i nowatorskie podejście!
Początkowo zaprojektowałam materiał edukacyjny jako kurs on-line. Szybko zauważyłam, że obecnie wielu moich klientów jest cyfrowo przemęczonych. Dodatkowo część mam-managerów, z którymi pracowałam powiedziały mi, że z pociechami w domu bardzo trudno jest im znaleźć więcej niż 10-15 minut skupienia i samotności wymaganej do koncentracji. Postanowiliśmy wyjść naprzeciw potrzebom. Przeniesienie kursu na wielki ekran tworzy idealne warunki, aby bez rozpraszaczy, bez stresu i presji przez 77 minut widz mógł skupić się na sobie. Do tego dochodzi kwestia atmosfery miejsca. Kino kojarzy się z rozrywką, przygodą, emocjami. Moim marzeniem było, aby edukacja nie kojarzyła się z czymś nudnym, a właśnie z czymś przyjemnym. Ten trend obserwujemy już od pewnego czasu. Nazywa się edutainment (education+entertainment).
Duży wpływ na mój pomysł miało także … SF BCC! Mariusz Turski i Jacek Aleksandrowicz (założyciele SF BCC) jako inwestorzy Kinoteki zaprosili mnie do obejrzenia tego miejsca. W tym samym czasie premierę miał stworzony przeze mnie wirtualny kurs budowania marki. Zwoje się naturalnie połączyły – dlaczego kursu nie przedstawić w wersji kinowej? W dobie osób cyfrowo przemęczonych, perspektywa udziału w kurso-seansie wydaje się być obiecująca, prawda?
A może chciałabyś coś jeszcze dodać?
Bilety można kupić tutaj: bit.ly/kinoteka_MBM
Każdy uczestnik otrzyma ebooka z notatkami i dodatkowymi zadaniami. Zakup biletu na kurs jest jednocześnie wsparciem Kinoteki, która wraz z nowymi właścicielami stara się przywrócić świetność tego kultowego miejsca na mapie Warszawy.
Osoby, które wolą wersję wirtualną zapraszam na stronę www.ambasadainspiracji.com
Zapraszam do kontaktu ze mną na linked-in lub na Instagramie @inzpirea
Zachęcamy również do przeczytania wywiadu Agnieszki dla Vogue Polska:
https://www.vogue.pl/a/aga-smektala-luksus-wchodzi-w-xxi-wiek