- Artykuły
- 26.11.2020
Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić Wam zjawisko tzw. Czarnego łabędzia, które do ekonomii w 2007 r. wprowadził profesor finansów Nassim Nicholas Taleb.
Termin czarny łabędź określa zjawisko, które w teorii nie ma prawa się zdarzyć. Generalnie zjawisko czarnego łabędzia posiada trzy zasadnicze cechy: jest nieoczekiwane (subiektywnie bardzo mało prawdopodobne), ma olbrzymie konsekwencje oraz w retrospektywie wydaje się, że było do przewidzenia i jest wytłumaczalne.
Bez potrzeby pokazywania zestawień i prognoz finansowych, można śmiało stwierdzić, że niewiele firm i państw przygotowało się na załamanie gospodarcze, które wystąpiło w marcu 2020.
No dobrze, ale czy da się przed tym bronić? Odpowiedź brzmi tak, jak najbardziej! ALE… nie jest to proste.
Zjawisko czarnego łabędzie, to ciągła „zabawa” w przygotowywanie się na najgorsze, w czasach gdy wszystko idzie dobrze. Niewątpliwie wymaga wiele samodyscypliny aby w czasach dobrobytu szukać wciąż alternatywnych dróg aby uzyskać ten sam efekt finansowy i móc się (przynajmniej w jakiejś części) zabezpieczyć przed nieoczekiwanym zdarzeniem. Zobrazować, to można na przykładzie inwestora, który rok rocznie inwestuje 90% kapitału w obligacje skarbowe, które generują mały, ale pewny zysk natomiast 10% środków inwestuje w akcje o najwyższym stopniu ryzyka, które generują wielokrotność wniesionego wkładu, ale których ziszczenie się graniczy z cudem. Pamiętacie film „Big short” – taka sytuacja jaka tam wystąpiła to idealny przykład wystąpienia zjawiska „czarnego łabędzia”.
Również my, jako Studenckie Forum Business Centre Club, w marcu musieliśmy się zmierzyć z nielada wyzwaniem. Zmiana formuły wydarzeń było ciężką decyzją, ale jak się później okazało – strzałem w dziesiątkę!
Zjawisko czarnego łabędzia uzmysławia nam, żeby wciąż być przygotowanym na najgorsze i zawsze poszukiwać różnych ścieżek prowadzących do tego samego celu, bo jak śpiewała Anna Jantar „nic nie może przecież wiecznie trwać”.